"Tu mówi Radio Jawor!"
Przełom lat 40-tych i 50 – tych. Ekipa Radiowęzła podłącza się do nagłośnienia w czasie którejś z ważnych imprez na trybunie stadionu w Parku Miejskim. Od lewej: E. Bondarewicz, Grochala, (?), Dębicki (siedzi). Zdjęcia użyczył p. F. Bondarewicz. Oddzielnie St. Kasprzyk.
Wielu Czytelników myśli zapewne, że oto powstała w Jaworze nowa radiostacja i będzie konkurencją dla istniejących-krajowych. Niestety, nie, ale temat jest ciekawy, zwłaszcza, że dotyczy czasów powojennych. W Jaworze rzeczywiście działał wówczas radiowęzeł, z którego nadawano audycje radiowe. Mój rozmówca p. Stanisław Kasprzyk, choć ma już 85 lat świetnie pamięta tamte czasy. Pracował w pionie technicznym jaworskiego radiowęzła od początku do końca jego istnienia i przekazał mi niezwykle cenne informacje na ten temat.
Początek działalności radiowęzła datuje się na koniec lat 40-tych (1947 r. ?). Jego pierwszą siedzibą (do roku 1950) było mieszkanie na pierwszym piętrze w kamienicy na rogu Rynku i ul. Grunwaldzkiej (nad obecnym sklepem zielarskim). W latach 1950-55 radiowęzeł przeniesiono na ul. Przydrożną 47 (obecnie ul. Rapackiego naprzeciwko dawnej szkoły medycznej). Na pierwszym piętrze – jak mówi pan Stanisław – mieściło się biuro, pokój monterski, pokój gościnny, pokój aparatury i studio nagrań, co w sumie zajmowało całe piętro. W latach 1955 – 59 radiowęzeł został ulokowany na poczcie przy ul. Kolejowej gdzie znalazł ostatnią siedzibę.
Radiowęzeł nadawał w godz. 6-24 i były to retransmisje programu I PR z Warszawy oraz z Radia Wrocław. . Od 16.45 przez piętnaście minut trwał program lokalny, na który składały się ważniejsze komunikaty urzędowe i polityczne. Spikerką w Jaworze była p. Bandos (?) na co dzień pracująca w Nadleśnictwie (wówczas przy ul. Zielonej).
Tych audycji słuchało się przez głośniki, które potocznie zwano „kołchoźnikami”. Pierwsze egzemplarze, jak wspomina p. Stanisław były w kartonowych obudowach. Potem zmieniono je na obudowy drewniane. Były to bardzo proste urządzenia – miały jedynie pokrętło do ustawiania głośności. Posiadanie kołchoźnika nie było obowiązkowe. Trzeba było go zresztą sobie kupić. Instalacja była własnością państwa. Jej pozostałości do dzisiaj można spotkać na niektórych korytarzach i klatkach schodowych kamienic. Każdy kto zdecydował się na instalację opłacał miesięczny abonament. Do montażu napowietrznej sieci wystarczył rower i drabina.
Do retransmisji audycji radiowych służyły dwa wzmacniacze „dwusetki”. Jak wspomina p. Stanisław obsługiwały oprócz Jawora 4 linie w kierunkach: Męcinka (w tym St. Jawor, Piotrowice, Bogaczów), Paszowice (w tym Myślibórz, Myślinów, Kłonice), Borów ( w tym Zębowice, Czernica, Dzierżków), Snowidza. Jeśli dodać do tego Bolków i Dobromierz, które miały własne radiowęzły to okazuje się, że nagłośnienie obejmowało cały powiat.
Wszystkie radiowęzły podlegały pod Polskie Radio Wrocław. W początkowych latach inspektorzy z Wrocławia sprawdzali, ile głośników przybywało. Po jakimś czasie zaczęło ich ubywać. W sprzedaży detalicznej pojawiały się bowiem pierwsze prawdziwe radia. Były to rodzime „Pioniery”, a później importowane z NRD i Czechosłowacji radia z tzw. „magicznym oczkiem” i klawiszami. Każdy, kogo było na to stać przechodził na „szerszy zakres”.
Trzeba tutaj podkreślić, że jaworski radiowęzeł nie był żadnym szczególnym wyjątkiem w tamtych czasach. Tego typu instalacje w zniszczonym przez wojnę kraju były normą, praktycznie w każdym mieście.
Pan Stanisław przypomina sobie nazwiska pracowników jaworskiego „radia”. Byli to min. R. Partyka, St. Olszanecki, E. Bondarewicz, Grochala. Kierownicze funkcje sprawowali: Bordyn, , Odorczyk, Comber, Dębicki, E. Bondarewicz.
bogdan H. Krupa